Zabytkowy pałac Herbsta, stanowiący wizytówkę Łodzi,
odzyskał dawny blask. Fachowcy tuż przed świętami zakończyli odnawianie
elewacji, które - pokryte liszajami - szpeciły rezydencję i straszyły tych,
którzy tu zaglądali. Teraz pałac wygląda jak za Herbstów, pierwszych
właścicieli.
Remont kapitalny rezydencji i jej otoczenia zaczął się w 2006 roku. Prace potrwają
kilka lat i pochłoną ponad 15 mln zł. Część pieniędzy ma pochodzić z funduszy
unijnych. W minionym roku fachowcy zajęli się m.in. dachami, które pokryli
blachą miedzianą, odtworzyli świetlik i odnowili galeryjki. Wymienili też
instalację oświetleniową na poddaszach. Prace te pochłonęły ponad 1,2 mln zł. W tym roku prace, które kosztowały prawie 1,55 mln zł, obejmowały: renowację
elewacji wraz z izolacją przeciwwilgociową, a także wymianę pokrycia dachu na
wozowni z dociepleniem, remontem instalacji odgromowej i wymianą instalacji
oświetleniowej na poddaszach - informuje Aneta Dalbiak, kierownik działu
promocji i marketingu Muzeum Sztuki w Łodzi.
Pałac Herbsta to perła Księżego Młyna. W czasach PRL wydawało się, że zostanie
całkiem zdewastowany, ale jednak przetrwał fatalny okres i dzisiaj jest
podziwiany przez łodzian oraz turystów, również zagranicznych.
Zły okres zaczął się podczas okupacji niemieckiej, gdy zmarł gospodarz pałacu
Leo Herbst, a jego żona Aleksandra wyposażenie rezydencji wywiozła pociągiem do
Wiednia. Po wojnie w pałacu umieszczono... przychodnię chorób psychicznych i
wytwórnię bombek choinkowych.
Produkcja bombek szła pełną parą w pięknej sali balowej - opowiada łódzki
przewodnik Bogumił Zawadzki. - To był koszmar. Pracownicy wywijali palnikami i
niszczyli wspaniałe wnętrza. Potem w rezydencji ulokowano... posterunek ORMO.
Niestety, ormowcy też nie byli dobrymi gospodarzami i pałac zaczął popadać w
ruinę. Przedstawiał obraz nędzy i rozpaczy: zniszczone parkiety i boazerie, wypatroszone
instalacje. Dopiero wojewódzki konserwator zabytków Antoni Szram na początku
lat 70. zajął się ratowaniem rezydencji, podobnie jak wcześniej ocalił pałace
Scheiblera i Poznańskiego. Dziś trudno uwierzyć, że z takiej ruiny odtworzono
cacko.
Prace remontowe rozpoczęto w latach 70. Niewiele przetrwało z oryginalnego
wyposażenia, dlatego trzeba było je kompletować wyszukując w sklepach ze
starociami. Mimo to udało się odtworzyć przedwojenny klimat pałacowych wnętrz,
co jest nie lada wyczynem.